Zacznijmy od początku.
Moi rodzice pracowali w szkole dla niesłyszących. Swoich uczniów traktowali jak rodzinę- zapraszali do domu, znali rodziców, po prostu byli z nimi blisko. Siłą rzeczy ja też tym żyłam. Dzieciństwo spędziłam wśród głuchych. Pamiętam wspólne wycieczki, bale karnawałowe, zabawy w klasie. Dość naturalne było, że poszłam w ślady rodziców i skończyłam surdopedagogikę. Zaczęłam pracę w szkole, którą znałam od urodzenia. Czułam się bardzo na swoim miejscu.
Wyszłam za mąż. Mężowska praca wymusiła zmianę miejsca zamieszkania. Musiałam zostawić swoich głuchych. Ale z drugiej strony mogłam rozpocząć studia logopedyczne. A logopedą chciałam być od zawsze.
Po przeprowadzce szukałam pracy. Trochę w fundacji, trochę w szkole masowej. Parę lat byłam reedukatorem, logopedą, jakiś czas nauczycielem wspomagającym.. Ale najwięcej satysfakcji dawały mi lekcje indywidualne z chłopcem z MPD. Spędziliśmy razem 9 lat. Zaprzyjaźniliśmy się. Bardzo dużo się od Kuby nauczyłam.
A potem wyjechałam na koniec świata. Zostawiłam dom, synów, pracę. Sześć lat przerwy w pracy pedagogicznej. Sześć lat ogromnego postępu w logopedii jako nauce. Kiedy wróciłam postanowiłam skończyć neurologopedię. Stale czuję potrzebę dokształcania się. Tyle się dzieje!
Obecnie pracuję na swoim, w Gabinecie Logopedycznym InTeLo. Skąd nazwa?In jak integracja różnych metod i specjalności. Bo logopeda nie może skupiać się tylko na pracy narządów artykulacyjnych.
Te jak terapia, to oczywiste.
Lo jak logopeda.
O swojej pracy i poszukiwaniach chcę tutaj pisać.
Ciekawe rzeczy robisz, ciekawie opowiadasz, blog nowy , ale zapisuję i będę zaglądać:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję zaglądać, zapowiada się ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Dziękuję i pozdrawiam
Usuń