Zrobiłam sobie urlop. Bez szkody dla pacjentów, bo przerwy są niezbędne w procesie uczenia się. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że mają wartość terapeutyczną. Dlatego zawsze powtarzam rodzicom, że nie musimy odpracowywać zajęć, które przepadły z takiego czy innego powodu. Owszem ważna jest systematyczność i świetnie, jeśli spotykamy się regularnie. Ale przerwa też jest potrzebna.
Wybrałam się do Gruzji. W krótkim czasie udało się zobaczyć Tbilisi i Batumi (i śnieg pod palmami). Pięknie było! Ale ja nie o tym, bo to nie jest blog podróżniczy.
Język gruziński jest, moim zdaniem, trudny fonetycznie. Przede wszystkim zawiera dużo gardłowych dźwięków. O ile polskie głoski występują w parach dźwięczna- bezdźwięczna, to gruzińskie dobierają się w trójki dźwięczna- bezdźwięczna- ostra. Ciężka sprawa. Na szczęście dogadywałam się w innych językach. Przez tydzień opanowałam (ale nie zautomatyzowałam) tylko dwa słowa: dzień dobry i dziękuję.
W pociągu do Batumi wyszedł ze mnie terapeuta miofunkcjonalny. Naprzeciwko siedziała dziewczynka lat 7-8. Zwróciłam na nią uwagę jak tylko weszłam. Nie, nie rozrabiała. Ale ta twarz! Pociągła, opadnięte kąciki oczu, szczęka wąska, lekko cofnięta żuchwa. Aha! Na pewno przerośnięty migdał! Miałam dużo czasu (5 godzin jazdy), żeby potwierdzić diagnozę bez zaglądania do gardła. Dziewczynka zasnęła z głową na kolanach mamy. Chrapała. Buzia oczywiście otwarta, język na dole. Musiała oddychać ustami, bo migdał blokował tor oddechowy przez nos. W takiej sytuacji, język nie może przyjąć prawidłowej pozycji spoczynkowej (przy podniebieniu), bo blokowałby drogę powietrza przez usta.
Dziecko się obudziło głodne. Jadło i pięknie prezentowało kolejne konsekwencje nieprawidłowej budowy anatomicznej. Żuła kanapkę, a buzia wciąż była otwarta. Zamykała ją tylko do przełknięcia. Wniosek? Przetrwały niemowlęcy sposób połykania. Czyli z językiem na dole i przy współpracy z wargami. Czego efektem była międzyzębowa realizacja wielu głosek. Nie, nie jest to charakterystyczne dla języka gruzińskiego.
Podsumowując- otwarte usta, język leżący za dolnymi zębami to sygnał do kontaktu z logopedą.
Młodszy był w Gruzji rok przed wojną w Ukrainie. Nauczył się tylko jednego słowa, wcale nietrudnego - czacza :) Natomiast dużo dowiedział się o Abchazji i jej dramacie od dziewczyny stamtąd. Historia opowiedziana łatwiej wchodzi w głowę i zapada w serce.
OdpowiedzUsuńTo jeszcze dodam khinkali i khachapuri. Wszystko pyszne!
UsuńHistoria jest zagmatwana i bardzo trudna. Nie tylko na Kaukazie zresztą
Kolejny blog do obserwacji. Będę zaglądać ❤️ zwłaszcza że mamy wspólne pasje 🙂flowersblossominthewintertime.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCieszę się i dziękuję. Rozgość się.
UsuńMój mąż marzy o podróży do Gruzji i jeszcze dalej, w podobne rejony, czy kiedykolwiek się uda, zobaczymy.
OdpowiedzUsuńMój syn w dzieciństwie miał przerośnięty migdał, został usunięty i skończyły się kłopoty z oddychaniem , do logopedy chodził także, z dobrym rezultatem.
jotka
Gruzja jest piękna i pyszna.
UsuńTeraz rodzice mają inną świadomość niż my bezinternetowi. Gratuluję, że zapobiegłaś kłopotom syna.
Byłam w Gruzji bardzo dawno temu ale do końca życia nie zapomnę gościnności Gruzinów i piękna tej krainy.
OdpowiedzUsuńStokrotka stokrotkastories.blogspot.com
Pięknie jest niewątpliwie. Gościnności nie miałam okazji zaznać tym razem
Usuń